caye caulker II

Kolejny dzień na wyspie, powoli wsiąkamy w klimat czyli w kreolską gościnność, kokosowy rum, bananowe ciastka i reggae ...
Tutejsza rafa nie jest tak kolorowa jak ta w Australii ale i tak robi wrazenie. Zaprzyjaźniałem się dzisiaj z płaszczkami pod wodą, a Monika na stałym lądzie z miejscowymi dreadmenami. Wystarczyło usiąść w cieniu palmy i zacząć rysować...Hej baby! Kogo rysujesz? To tamten gość! Znam go! A zrobisz mi zdjęcie? A przyjdziesz dzisiaj do knajpy? Gram tam dzisiaj...
Wieczorem lądujemy w knajpie na końcu wyspy gdzie pogrywają miejscowi rastamani. Znowu rum i pogaduchy z poznanymi ludźmi z Austrii. Byli w Chiapas, widzieli zapatystów, demonstracje, indian... Jeden z lokalsów zaprzyjaźnia się z nami, częstuje piwem i wstawkami typu "you are cool girl, and you are cool man..." na to ja "God bless you" i spadamy...

Komentarze

  1. Zapomnialam spytac: gdzie prowadzi Twoja podroz? Wrzuce info na swojego bloga ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Meksyk, Belize, Gwatemala... i znowu do Meksyku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz