aqua azul

Pędzimy po wijącej sie wśród porośniętych dżunglą wzgórz drodze. Pędzimy niestety w ścisku, bo kierowca upchnał 14 ludzi w 10 osobowym busie. Wysiadka przy skrzyżowaniu w kierunku Aqua Azul. Do przejscia jest jeszcze parę kilometrów przez dżunglę. Siadamy na przydrożnym murku, obok pociagającej nosem dziewczynki, sprzedającej pieczone banany. Sa pyszne, lekko słonawe w smaku... Przygladamy sie jaki ma sposób na kierowców. Przez drogę przeciagneła cienki sznur powiązanych pnączy. Gdy nadjeżdża auto podnosi go w górę. Przeważnie kierowcy jadą dalej, a sznur się rozlatuje. Mała nie zrażona tym faktem łączy go na nowo i siadając po raz kolejny na murku, czeka...
Zbieramy sie, machajac dzielnej dziewczynce na pożegnanie, i ruszamy w stronę wodospadów. Widoki po drodze niesamowite. Wzgórza, doliny, wszystko to zatopione w zielonym gąszczu dżungli.



Mijamy tablice informujacą iz jesteśmy na terenie zapatystów, a po kilkunastu metrach dochodzimy do chaty z wizerunkiem Che Guevary i Marcosa.

- Hola, Amigos!
- Hola! - wybuchają smiechem starsi faceci siedzący pod chatą.
- Zapatistas?
- Si! Zapatistas...

Po tak wyczerpującej konwersacji i uiszczeniu opłaty wchodzimy na teren Aqua Azul. Zero policji, zero wojska... są za to miejscowe kobiety sprzedające jedzenie i pamiątki dla turystów.









Mijamy kolejne kaskady i skrecając na scieżkę wśród bananowców trafiamy na małe jeziorko do którego wpada równie mały wodospad. Woda jest bardzo czysta i... bardzo zimna! Niedaleko miejscowe kobiety łowią ryby do koszyków, kąpią się dzieci, biegają prosiaki, kury i psy...

Komentarze